opis


niedziela, 6 października 2013

Apokalipsa butów

Z cyklu lubelskie wernisaże, czwartek, 3.10. Zgodnie z diagnozą pewnej debiutującej wrocławskiej pisarki, której autobiograficzne postaci nie bywają już na wernisażach, odkąd zauważyły, że nie wynoszą z nich nic poza kieliszkami do wina, ja również przełamuję się do takich wizyt nader rzadko. Tym razem (głównie ze względów towarzyskich) była to ACK Chatka Żaka i oryginał jakich mało, Andrzej Dudek-Dürer, ponoć siódma (albo dziewiąta?) inkarnacja Dürera Albrechta. Fotograf i twórca filmów oraz buddysta i wegetarianin, który jednakże nie zrobił był na mnie szczególnie dobrego wrażenia, ani osobą, ani twórczością wystawianą. Po pierwsze nie znoszę infantylizmu ani narzucającej się dosłowności w sztuce, podobnie, a może nawet bardziej, nie znoszę też łopatologii w mówieniu o niej. Niezmierne boleści sprawia mi przy tym powtarzanie co dwa zdania w rozmowie z artystą i przez samego zainteresowanego zachwytów nad jego działalnością, osobowością tudzież ich obu metafizycznym i transcedentalnym, jak studnia bez dna głębokim wymiarem. W zasadzie wiele więcej nie zamierzam na ten temat pisać i wcale nie dlatego, że limit nadinterpretacji kilkakrotnie wyczerpała wspomniana rozmowa, ale po prostu z powodu nie zauważenia w oglądanych pracach interesujących mnie form ani treści.
Jedyne, co przyciągnęło moją uwagę, to wczesne przykłady z lat 70-tych (jak Autoukrzyżowanie z katalogu) albo ostatnie, jak kalejdoskopowy film Constantly changing i pochodzące z niego kadry, multiplikujące się motywy, ornamentalne prace podobne z jednej strony do zabaw Zofii Kulik, z drugiej do cyfrowych grafik Gilberta i George’a (por. koncept żywej rzeźby). 


Constantly changing III ver. II, fotografia, 2006, fot. z katalogu

Muzyka – artysta jest też kompozytorem, a nawet zbudował sitar – chwalona przez niektórych, w filmie ciekawa i pasująca, w innym kawałku wybranym przez Dudka – mętna i jednostajna. Może kawałek wybrano pechowo. Może też w innych okolicznościach przyrody inaczej odebrałabym to wszystko, tym razem zniechęciło mnie to jednak skutecznie do zgłębiania tematu (nawet projektów metafizyczno-telepatycznych Dudka). Nie będę się pastwić, bo nie ma to większego sensu. Jedno jest pewne, zgodnie z sugestią prowadzących dyskusję, spotkanie z tym artystą pozostanie zapewne w mojej pamięci. Niestety jako przykład natrętnych egzaltacji towarzyszących produkcjom mniej niż przeciętnym. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz